Moje świadectwo |
Myślałam o sobie, ze jestem osobą wierząca, ale niepraktykującą.Pytaniem postawionym mi przez kolezankę z pracy, czy kocham Boga, byłam zbulwersowana.To jednak dało mi dużo do myślenia, powracało jak bumerang. Zrozumiałam w końcu, że nie kocham Boga i jestem od niego bardzo daleko.Po jakimś czasie zaczęłam odmawiać wieczorem pacierz.Czasami wchodziłam do kościoła, by tam posiedzieć sobie. Pochwaliłam się tym koleżance, która znów zbiła mnie z tropu.Zapytała czy moja modlitwa jest dialogiem czy monologiem. To było dla mnie zbyt wiele.Starałam się unikać odpowiedzi na te dwa pytania. W tym czasie miałam problemy ze zdrowiem. Szukałam pomocy u lekarzy, jednak ci się naśmiewali, że,,to tylko nerwica ( a kto jej dziś nie ma !), która się ujawniła przy odchudzaniu i jest związana z osłabieniem organizmu "- tłumaczyli. Żeby schudnąć sięgnęłam do pewnych ćwiczeń.Potrafiłam nic nie jeść i schudłam 30 kg, w 3 m-ce.Czułam jednak, ze we mnie coś umiera.Zaczęłam więc jeść na ,, siłę ". W szpitalu gdzie byłam na badaniach, ksiądz zachęcił mnie do akupresury.Kupowałam książki o tej tematyce i znalazłam ludzi leczących niekonwencjonalnie.Byłam nawet kilka razy na ich spotkaniach. Myślałam, że to przywróci mi zdrowie i wrócę do normy.Zaczęłam także pić zioła.Ludzie, którzy robili mi zabiegi( bioenergoterapii, reiki... )bardzo pozytywnie mówili o Bogu, chwalili się, że chodzą do kościoła i byli tacy skorzy do pomocy. Zaczęłam wtedy myśleć, jaki dobry jest Bóg, że daje ludziom możliwość korzystania z takich metod leczenia.Jednak brakowało mi czegoś, co miała moja koleżanka i również mój brat.Oni byli w stosunku do mnie bardzo mili i dobrzy, wyciągnęli pomocną dłoń.Czasami nawet to wykorzystywałam.Mogłam na nich liczyć. Często prosiłam by się o mnie pomodlili, bo ja nie potrafiłam.Widziałam poprzez ich postępowanie, że wierzą w Boga inaczej niż ja.Potrafili okazać mi to, czego potrzebowałam: cierpliwość i zainteresowanie. W moim sercu zrodziła się zazdrość.Zaczęłam bliżej przyglądać się ich życiu.Dowiedziałam się, że są odrodzeni i co to oznacza.Z jednej strony byłam tym zafascynowana, a z drugiej myślałam, że to przesada,bo kto to widział, żeby mówić tylko o Bogu... Widziałam, że pozwalają, by Jezus Chrystus kierował ich codziennymi decyzjami.Postanowiłam, że też chcę żyć tak jak oni.Przyjęłam Jezusa jako mojego Pana i Zbawiciela do swojego serca i oddałam Mu swoje życie. Moi przyjaciele byli przy tym obecni. Później postanowiłam się pozbyć książek i wszystkich rzeczy z zakresu medycyny niekonwencjonalnej: akupresura, bioenergoterapia, joga, różdżkarstwo itp.).Od tamtego dnia do mojego życia zaczął wchodzić małymi kroczkami spokój i radość.Przestałam zazdrościć moim przyjaciołom, ze mają taką wiarę.Teraz i ja ją mam.Cieszę się, że mogę się nazywać chrześcijanką. Przy każdej okazji mówię co dla mnie uczynił Jezus. Staram się dawać dobry przykład swoim postępowaniem. Pismo Święte zachęca,,We wszystkim dawaj wzór dobrych uczynków własnym postępowaniem,w nauczaniu okazuj prawość, powagę, mowę zdrową,wolną od zarzutu,żeby przeciwnik ustąpił ze wstydem, nie mogąc nic złego o nas powiedzieć". ( Tym.2:7-9). Jolanta K. |